Obozy i półkolonie

Kościerzyna

1koscierzyna03No i w końcu doczekaliśmy się. Nadszedł 17 lipca. Wystarczyło spakować rzeczy i dojechać do miejsca przeznaczenia.

Kolonia w tym roku miała odbyć się w Kościerzynie. Musze przyznać, że z pewnym niepokojem oczekiwałam tych 12 dni, tym bardziej, że po raz pierwszy miałam być samodzielnym wychowawcą. Moje obawy zostały rozwiane tuż po przyjeździe, kiedy to powitały mnie uśmiechnięte twarze stałych bywalców kolonii i zaciekawione spojrzenia nowych i nieznanych mi jeszcze uczestników.

 


2koscierzyna03Po pierwszej radości z ponownego spotkania zostałam odeskortowana do pokoju, w który miałam zamieszkać razem z dziewczynkami z mojej grupy. I w ten oto sposób wkroczyłam w obozowe życie.

Kościerzyna, miasteczko położone w centrum Szwajcarii Kaszubskiej, okazała się bardzo przyjazna. Ciekawa historia i piękno zabudowań starej części miasta pozwoliły niektórym na zaspokojenie żądzy wiedzy historycznej, a pozostali podziwiali urokliwe kamieniczki na starówce oraz mogli zajadać się lodami i innymi słodkościami z cukierni, z której słynie Kościerzyna.

Plan dnia był napięty, ale na wszystko starczało nam czasu. Jednym z pierwszych punktów programu, tuż po śniadaniu były "Spotkania Odkrywców", na których w ciekawy i przystępny sposób ciocia Ewa, Danusia i Marta mówiły dzieciom o życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa.


3koscierzyna03Po tych zajęciach grupy miały czas dla siebie. Chodziliśmy na spacery, zakupy, a wujek Ryszard organizował zajęcia sportowe, ale i tak wszystkim najbardziej spieszyło się nad jezioro. Ponieważ pogoda dopisywała prawie przez cały czas amatorzy słonecznych i wodnych kąpieli oraz wędkarze, bo byli też i tacy, nie mogli narzekać na brak atrakcji. Nad wodą największą przyjemność sprawiały dzieciom skoki do wody na dużą głębokość, oczywiście pod bacznym okiem opiekunów i ratowników miejskich.

Intensywny ruch nad wodą powodował, że wygłodniali wracaliśmy na obiad. Po poobiednim odpoczynku czekały na nas niespodzianki. Ciocia Marta i ciocia Danusia przygotowywały crafty - rożnego rodzaju robótki ręczne. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Chłopcy np. malowali drewniane samochodziki dziewczynki natomiast robiły przytulanki.

Kiedy kończyliśmy pracę nad naszymi małymi dziełami sztuki ciocia Kasia czekała na nas z gitarą i zaczynała się "Przygoda Muzyczna". Na początku nie bardzo nam to wychodziło, lecz z czasem rozśpiewaliśmy się na tyle, że pod koniec kolonii okazało się, że było wśród nas naprawdę kilku dobrych śpiewaków. Jednak nikomu nie udało się pobić zapału, z jakim śpiewali chłopcy z najmłodszej grupy Artur z Dominikiem.


3koscierzyna03Po kolacji podczas wieczornych niespodzianek, każdego dnia poszczególne grupy mogły zaprezentować przygotowany przez siebie program. Wszyscy mieli szansę sprawdzenia siebie w roli aktora. Było wśród nas kilku naprawdę utalentowanych artystów. Wychowawcy również mieli swoje 5 minut i muszę przyznać, że musieli się nieźle napocić, żeby zadowolić publiczność złożoną z podopiecznych.

W tym roku nie zabrakło również mapetów, które dzielnie wspierały dziewczyny z najstarszej grupy. Występy Marcina i Magdy często wzbudzały salwy śmiechu wśród uczestników kolonii. Ale najmilszą częścią wieczoru, była historia w odcinkach, którą czytała nam ciocia Ewa. Wśród nas znajdowali się tacy, którzy cały wieczór nie mogli się doczekać dalszych przygód głównej bohaterki opowiadania Patrici St, John "Tajemnica bażanciej chatki". Był to niezapomniany widok, kiedy ciocia Ewa siadała na środku sali, a dokoła zbierały się dzieci przytulając się do niej i z otwartymi buziami słuchając czytanej historii.


4koscierzyna03Wśród zwykłych obozowych dni były też specjalne. Między innymi mieliśmy "dzień uprzejmości". Najpierw losowaliśmy osobę, dla której trzeba było zrobić coś miłego. Były laurki, spacery, wyręczanie się wzajemne, gesty uprzejmości, słodycze i dużo, dużo innych małych przyjemności, które wywoływały uśmiechy, radość i często wzruszenie.

Jedną z przyjemniejszych niespodzianek była wycieczka do skansenu, którą zorganizował dla nas wujek Ryszard. Muzeum to znajduje się niedaleko Kościerzyny nad jeziorem Wdzydze. Dzięki temu oprócz eksponatów muzealnych mogliśmy także podziwiać piękno przyrody Kaszub. W skansenie poznawaliśmy warunki życia dawnej ludności kaszubskiej. Wzięliśmy również udział, w prawdziwej lekcji w szkole kaszubskiej. Wycieczkę tą dzieci wspominały jeszcze długo. Chłopcom najbardziej podobały się wiatraki, dziewczynki natomiast zauroczone były wystrojem XVIII wiecznego dworku szlacheckiego.

5koscierzyna03Ostatniego dnia kolonii przyjemnościom nie było końca. Dostaliśmy prezenty, mieliśmy "koszulkową" sesję zdjęciową. Wieczorem natomiast odbył się występ klaunów, w którym dzieci brały czynny udział. Było naprawdę dużo śmiechu. Po klaunach, zamiast ogniska, bo pogoda niestety się zbuntowała, grilowaliśmy kiełbaski, śpiewaliśmy i pojawiły się pierwsze łzy z powodu rychłego rozstania.


Podczas pożegnania łzom nie było końca. Ale obiecaliśmy sobie, o ile będzie to możliwe, że w przyszłym roku znowu się spotkamy.

6koscierzyna03Te dwanaście dni w Kościerzynie to naprawdę niezapomniany czas. Cieszę się bardzo, że mogłam tam być. Było nam ze sobą dobrze, bo wszyscy pracowaliśmy na przyjazną atmosferę, którą wyczuwał każdy, kto nas odwiedził. Mam nadzieję, że to co stworzyliśmy zaowocuje dalszymi kontaktami w przyszłości. I wydaje mi się, że jest to życzenie realne, bo już dostaje pierwsze listy od obozowiczów.

KONTO:

Bank PEKAO S.A. Al.Jerozolimskie 65/79, 00-950 Warszawa
Chrześcijańskie Centrum Edukacyjne "Diament"
23 1240 1066 1111 0000 0006 3946